NIEMA DYMU BEZ OGNIA
Nie ma dymu bez ognia Nie ma dymu bez ognia Nie ma skutku bez przyczyny, nie ma drogi bez końca Nie ma dymu bez ognia Nie ma zbrodni jest kara, nie ma winy jest zbrodnia Nie ma prawdy bez kłamstwa Nie wszystko mogę ci wybaczyć ale czasem jest szansa Nie ma życia bez ognia Spisz swe błędy na kartce potem zgnieć ją i podpal
Błędy, ich jeszcze nikt się nie ustrzegł Gdy przemywam twarz, dumne oczy w lustrze Za głupotę nauczkę przyjąłem z pokorą Czas pokazał, że nie taki straszny każdy horror A co jest warte życie bez ryzyka wyzwań pod nogami twardy grunt nieraz mielizna Naciąłem się, rana goi się. została blizna Na drugim końcu świata w sercu zawsze ojczyzna Co czujesz gdy zawodzą ci za których dałbyś uciąć ręce? Co czujesz gdy kochana ci kobieta mówi nigdy więcej? Nagle załamuje się twój świat a ziomek zachowuje się jak rodzony brat Nie zawsze było tak jak chciałem Nie wszystko o co poprosiłem Boga to dostałem Czas sprawił, że zrozumiałem sens zwycięstw i klęsk chwil szczęścia i łez rzadko mam jak się staram, jest jak jest Po przegranej następuje wygrana Droga która więcej kolcami niż płatkami usłana nogami naszych dziadów, ojców wydeptana dumny wzrok, pewny krok, nigdy na kolana Prawdziwa nauka przekazywana przez starszych młodszym Nie mów, że w życiu już nikt cię nie zaskoczy bo nie wiesz jak łatwo możesz się zdziwić gdy prawda okaże się trującym jadem żmii [tylko tekstyhh.pl] Nie ma dymu bez ognia Nie ma skutku bez przyczyny, nie ma drogi bez końca Nie ma dymu bez ognia Nie ma zbrodni jest kara, nie ma winy jest zbrodnia Nie ma prawdy bez kłamstwa Nie wszystko mogę ci wybaczyć ale czasem jest szansa Nie ma życia bez ognia Spisz swe błędy na kartce potem zgnieć ją i podpal
Nie ma zbrodni jest kara to prawda z ulicy bez podtekstów, sloganach ta droga ci pisana Nie zmienisz jej jakbyś się nie starał żyjąc tu prędzej czy później łapiesz, że to norma Zamknij się na cztery spusty, spal tego jointa Nie ma dymu bez ognia, nie ma drogi bez końca Widzisz wyroki bez winy zbrodnią nie bez przyczyny 'jebać policję' myślą przewodnią Każdy musi złożyć ofiarę za błędy, które popełnił zasadom wierny do końca dni Braterstwo krwi, pamiętam jak plułeś na to dziś nie patrzysz już szczerze w oczy dobrym chłopakom Kolegom należy się szacunek zapamiętaj Zachowaj się jak nie już spalona twoja gęba Lukasyno wychowany na dziesiątkach dużo słyszałeś o tej dzielnicy to nie plotka Osobowości człowieka nie zmienisz pompuje hardcore prosto z serca żyłami do źrenic mówię prawdę, którą widzę co dzień na ulicach Wdycham dym, on łagodzi stresy naszego życia
Nie ma dymu bez ognia Nie ma skutku bez przyczyny, nie ma drogi bez końca Nie ma dymu bez ognia Nie ma zbrodni jest kara, nie ma winy jest zbrodnia Nie ma prawdy bez kłamstwa Nie wszystko mogę ci wybaczyć ale czasem jest szansa Nie ma życia bez ognia Spisz swe błędy na kartce potem zgnieć ją i podpal
|
OSTATNIE TANGO
Tak, tak, tak, tak
07.01.81 początek słowo tam, gdzie pierwsze kroki dla dziesiątek Bloki 55, 56 - nasz rewir ziomuś co za młodu, sam w pamięci przewiń Lata niewinności minęły bezpowrotnie noce na kortach, na wieżowcu nieraz wspomnę Kilogramy szuj przeszły przez tą dzielnicę każdemu tu marzyło się lepsze życie Nieraz los dawał szansę, by się odbić jeden chwytał nie odpuszczał, inny zwątpił Choć porozrzucał nas w różne strony tego świata wiem komu jestem obojętny, a w kim mam brata Nadszedł czas, każdy ruszył za swym chlebem nikt nie stał w miejscu, bo w życiu swym zaznał biedę Wiele nas różni, łączy jeszcze więcej nasze drogi jeszcze kiedyś zejdą się, to pewne Kiedyś ustawimy się w jakimś ciepłym kraju nie po to by wspominać stare, by iść dalej Jak za dawnych lat, przyhuczeć zatańczyć by jeszcze o coś w życiu razem powalczyć Pamiętaj o tym chłopaku na emigracji w Sza Town, Nowym Jorku, Londynie czy Francji Pamiętaj o tym, gdzie był twój pierwszy dom Ktoś spyta skąd jestem, odpowiem jestem stąd
Dziś za oknem pada deszcz ulica pełna Bożych łez Ostatnie tango tańczy życie i śmierć ktoś zrzuca krzyż, ktoś zaczyna go nieść Zaciśnij pięść, oko za oko, krew za krew tą drogą po to co pisane mi jest Co słyszysz? demonów krzyk, czy aniołów szept? Dobry Boże po raz ostatni prowadź mnie [tylko tekstyhh.pl] Dziękuję za szansę, że mogłem się odbić dziękuję za siłę, ty nie dałeś mi zwątpić Za talent, że umiem te słowa tak złożyć widzieć, słyszeć, pisać, jeszcze w to wierzyć Ulice pełne są błędnych żołnierzy powiedz stop, nim błędne koło w wir cię wkręci Jeden krok wystarczy, by stąpać po krawędzi kilka razy już anioł wyrwał mnie z rąk śmierci W trzy sekundy przewinęło się całe życie nie kuszę losu, odkąd na grobie ziomka płoną znicze To szansa, do rozegrania jedna partia graj rozważnie, rzeczywistość nie wybacza Taka prawda zarobionym czyni okazja właściwe miejsce we właściwym czasie jak pasja Nie chwytasz jej, ktoś zrobi to bez mrużenia bo każdy granice moralności swej opiera To prawo miasta, gdzie wygrywa spryt prawo niepisanych zasad, kto je łamie znika w mig Prawo skorumpowanego państwa, nasz krzyż nie trać sił, odnajdź swój cel, tą drogą idź N.O.P. przecież wiesz O.C.B. ziomuś zawsze jesteś mile widzianym gościem w mym domu Nawijka o prawdziwych, styl nie jak chromu błysk podwórkowy rap dla swojaków, więcej nic
Dziś za oknem pada deszcz ulica pełna Bożych łez Ostatnie tango tańczy życie i śmierć ktoś zrzuca krzyż, ktoś zaczyna go nieść Zaciśnij pięść, oko za oko, krew za krew tą drogą po to co pisane mi jest Co słyszysz? demonów krzyk, czy aniołów szept? Dobry Boże po raz ostatni prowadź mnie
Dziś za oknem pada deszcz Ostatnie tango tańczy życie i śmierć Zaciśnij pięść, oko za oko, krew za krew tą drogą po to co pisane mi jest Co słyszysz? demonów krzyk, czy aniołów szept? Dobry Boże po raz ostatni prowadź mnie
|
NIEMA CIE
Zanim wszystko minie, zanim zatrze to czas Chcę przypomnieć na chwilę co zdarzyło się nam Zanim los nas rozdzieli, nim odejdziesz gdzieś tam Chcę przypomnieć na chwilę, bo nie będzie już nas
Nie ma prawdy, nie ma kłamstw Nie ma miłości, nienawiści Nie ma zdrad, nie uczuć Nie ma łez, nie ma szans Nie ma mnie, nie ma cię, nie ma nas Czy tego właśnie chcesz? Chcesz by było tak Za twym oknem deszcz, a w tym deszczu stoję ja Po szybie wolno spływa kropla, jak łza Dzisiaj odchodzę, jeszcze wrócę w twych snach Z dala od ludzi bliskich memu sercu pogoda sprzyja przy pisaniu tego tekstu Tylko do ciebie tych kilka wersów gdyby nie ty, dziś nie był bym w tym miejscu Uwierz, chciałem pomóc szczęściu, nie wyszło Czy to grzech, że chciałem zbyt dużo za szybko? Wszystko z troski o przyszłość i o ciebie rozumiałaś, że możemy liczyć tylko na siebie czas, zawsze mi go brak bo nikt nie da mi nic, jeśli nie wezmę tego sam Mieliśmy w sobie oparcie, razem na zawsze tęsknie gdy patrzę na nasze zdjęcie w ramce pościel pachnie tobą, zamykam oczy czuję cię obok, jak byś była o krok stąd otwieram je - znikasz, to był błąd nic tak nie uspokaja jak dotyk twych rąk
Nie ma cię, nie ma cię, zimna jest noc Nie ma cię, nie ma cię kolejny rok Nie ma cię, nie ma cię przez jeden błędny krok Nie ma cię, nie ma cię, ja będę czekać, nie odejdę stąd
Widzę nas w małym kościółku przed ołtarzem nakładam ci obrączkę na twój delikatny palec Nasi dumni rodzice i wzruszone babcie wyznajemy sobie miłość wobec Boga na zawsze Ty w białej sukni, twarz przykryta welonem wpatrzeni w siebie jak pierwszy raz trzymamy się za dłonie dziś zabieram cię w najdłuższą podróż twego życia pójdziemy w miejsce gdzie najpiękniejszy kwiat zakwita bez pytań, zazdrości, łez i zdrady przywitam każdy nowy dzień bez obawy spójrz przez okno, dla ciebie dziś pachną kwiaty dla ciebie świeci słońce i śpiewają ptaki Jesteś różą co wyrosła na betonach ludzie mówią takie szczęście on i ona moje serce oczarowała twoja łagodność Twój uśmiech, charakter, styl i skromność mądrość którą posiadasz budzi szacunek pobudzasz mnie do życia niczym dobry trunek coś na pokaz przez innymi, między nami tego nie ma musimy być silni, bo dzisiaj los nas rozdziela [tylko tekstyhh.pl] Nie ma cię, nie ma cię, zimna jest noc Nie ma cię, nie ma cię kolejny rok Nie ma cię, nie ma cię przez jeden błędny krok Nie ma cię, nie ma cię, ja będę czekać, nie odejdę stąd
Musisz uwierzyć wszystko, co było, było dla nas dla mnie byłaś najpiękniejsza z rana zaspana rozczesana, budziłaś się gorąca przy mnie pachniałaś jak brzoskwinie, dziś serce inaczej bije odkąd znam cię czuję, żyję naprawdę w czasie sztormu zerwane żagle, byłaś mym światłem dobiłem do brzegu, opatrzyłaś me rany dałaś lekarstwo, co wyleczyło mój organizm za żadne skarby nie opuścił bym cię dziewczyno za żadne skarby, nie odszedłbym z żadną inną miłość, która nas dotknęła jest błogosławieństwem tylko przy tobie otwieram się jak bym był dzieckiem znałaś mnie lepiej niż ja sam siebie wiedziała, że mogę liczyć tylko na siebie i tak wiesz lepiej co chcę ci powiedzieć do końca dni zasypiać i budzić się obok ciebie
[x2] Nie ma cię, nie ma cię, zimna jest noc Nie ma cię, nie ma cię kolejny rok Nie ma cię, nie ma cię przez jeden błędny krok Nie ma cię, nie ma cię, ja będę czekać, nie odejdę stąd
|